Po zimie nawet najbardziej zadbane trawniki mogą wyglądać fatalnie. Przeprowadzenie wszystkich zalecanych prac jesienią niewątpliwie uratuje zieleń przed poważnymi zniszczeniami, lecz totalnie nie sposób ustrzec się defektów struktury trawnika (chyba że przykryjemy je folią i zapewnimy najodpowiedniejszą wilgotność, nawożenie, temperaturę, przewiewność, co w praktyce jest niewykonalne).
Stopień i rodzaj zniszczeń zimowych zależy w głównej mierze od aury. Murawie pomoże przetrwać zimę długo zalegający śnieg. Jednak warstwa puchu nie może być zbyt gruba - optymalną ilością jest kilka centymetrów.
Poza tym w trakcie zimy nie może być odwilży, ponieważ topniejący śnieg i woda przedostają się pod podłoże. Zamarzająca woda i topniejący lód, śnieg są zabójcze dla murawy, gdyż podnoszą darń, co doprowadza do oderwania korzeni i usychania trawnika.
Trawniki może też zaatakować pleśń śniegowa. Problem ten dotyczy zwłaszcza murawy złożonej z wiechliny łąkowej albo życicy trwałej. Dlaczego powstaje pleśń śniegowa? Winna jest zbyt gruba i zbyt długo utrzymująca się pokrywa, która z czasem, w wyniku opisanych procesów (odwilże i powroty mrozów) zamienia się w skorupę.
Na szczęście trawniki da się odratować. W pierwszej kolejności należy przeprowadzić grabienie i wertykulację podłoża. Prace te wykonujemy pod koniec marca, zanim ruszy wegetacja. Do grabienia używamy grabi, natomiast wertykulację przeprowadzamy przy użyciu wertykulatora, nacinarki, aeratora bądź - w przypadku małych trawników - wideł.